To obowiązkowa potrawa w niemal każdym, polskim domu. Odmieniana przez wszystkie przypadki kulinarne. Nie znajdziecie jedynego, wzorcowego przepisu. Każda z gospodyń, przygotowuje ją ze składników, które uwielbia. Może być z marchewką, cebulą, z przecierem i koncentratem pomidorowym, kiełbasą, boczkiem itd. W niektórych wersjach nie znajdziecie niektórych składników. Podawana najczęściej w okresie jesiennym i zimowym. Ma rozgrzewać i sycić. To danie, to klasyka kuchni PRL. A co ma wspólnego z Bretanią? Już wyjaśniam.
Klasyka dań z czasów PRL-u, to potrawy, które w nazwie mają zagraniczne odnośniki. Ryba po grecku czy właśnie fasolka po bretońsku. Jak jest przyczyna nazewnictwa? Wersji jest wiele, ale w każdej jest odrobina prawdy. W przypadku fasolki, przypuszczenie jest takie, że dania o nazwach a’la bretonne, odnoszą się do dań z fasolami. Na terenie Bretanii, uprawiana jest fasola o nazwie Coco de Paimpol. Jest to produkt Chroniony Nazwą Pochodzenia, jak nasza fasola wrzawska czy Piękny Jaś z Doliny Dunajca. Fasolkę coco podaje się na wiele sposobów, a eden z nich to sałatka pomidorowa na ciepło. Może właśnie to danie, zainspirowało kiedyś pewną Polkę lub Polaka i powstała nasza wersja. Kto wie 😉
Inna wersja powstania potrawy, opiera się na klasyce kuchni Wysp Brytyjskich, czyli baked beans. Ok, tylko wtedy fasolka powinna nazywać się po brytańsku, a taka nie jest. Mieszkańców obecnych wysp, w czasach starożytnego Rzymu, nazywano Britonami. Możliwe, że nazwa popularnego dania z fasoli i pomidorów, przechodziła wiele transformacji i finalnie została fasolką po bretońsku. Szczerze? Chyba najważniejsze jest to, że ta potrawa jest bardziej polska, niż brytyjska czy francuska.
W moim rodzinnym domu, fasolkę przygotowywało się zawsze z dodatkiem tartej marchwi, selera i pietruszki. Z dodatkiem duszonej cebuli i kiełbasy. Obowiązkowy był przecier i koncentrat pomidorowy, majeranek, pieprz i oczywiście sól. Potrawa była gęsta, sycąca, rozgrzewająca, lekko słodkawa od marchwi i kwaskowa od pomidorów. Wędzona od kiełbasy i boczku. W swoim życiu przygotowałem wiele garnków fasolki w wersji roślinnej. Zmieniałem proporcje, dodawałem nowe składniki. Lubię ulepszać kolejne wersje, ale dopiero dodatek dyni sprawił, ze chyba osiągnąłem pełna zadowolenie kubków smakowych. Dynia nadaje słodyczy i kremowości. Sprawia, że fasolka wraz z wędzoną papryką, nabiera pełni smaku. Czy będę tworzył kolejne wersje? Raczej nie. Ta przekonuje mnie w 100%
SKŁADNIKI:
– 2 spore marchewki
– 2 spore cebule
– 2 szklanki suchej fasoli Jaś
– 3 szklanki przecieru pomidorowego
– ¼ średniej dyni Hokkaido bez pestek
– 1 łyżka majeranku
– 180 g wędzonego tofu
– 5 ziaren ziela angielskiego
– 3 liście laurowe
– dowolne roślinne, wędzone kiełbaski
– ½ bulwy małego selera
– 1 średni korzeń pietruszki
– 1 łyżeczka wędzonej papryki
– 1 łyżeczka mielonej kozieradki
– sól i pieprz do smaku
WYKONANIE:
– fasole namoczyć w zimnej wodzie przez 8-10 godzi. Odlać wodę i przepłukać
– fasole włożyć do garnka, wlać zimną wodę i gotować do miękkości (odcedzić fasole, wody nie wylewać. Pozostawić ją na zupę)
– do garnka wlać trochę oleju i podsmażyć na nim starte na tarce o grubych oczkach: marchew, selera, pietruszkę i dynię wraz ze skórką
– do garna wlać 1 szklankę wywaru z gotowania fasoli, dodać sporą szczyptę soli oraz ziele angielskie i liście. Gotować na małym ogniu, aż warzywa będą miękkie
– cebule i tofu pokroić w średnią kostkę, a kiełbaski w krążki. Podsmażyć na oleju, aż będą rumiane. Dodać do garnka z warzywami wraz z pozostałymi składnikami
– całość zagotować i doprawić do smaku solą i pieprzem
– otrzymacie spory gar fasolki, którym podzielcie się z bliskimi lub zamroźcie na lepsze czasy
bez problemu
Witam
Czy zamiast dyni hokkaido mogę dodać dynię piżmową?
Pozdrawiam,
Dynia podbija smak
Genialny przepis! Zrobiłam pomijając kiełbaski. Dodatek dyni to świetny pomysł. Zajadaliśmy się całą rodzinką
Tofu można spokojnie pominąć i dodać dodatkowo 1/2 łyżeczki wędzonej papryki. Bardzo dziękuję za miłe słowa i życzę samych udanych potraw
czym mozna zastapic tofu, nie jadam takich smakolykow. Jem mieso, ale mam dlugie przerywniki. Dodatkowo mam weganskiego czlonka rodziny u ktorego mieszkam gdy przyjezdzam do kraju. Wymieniamy sie przepisami, gotujemy na zmiane. I w ciagu roku tez miewam dlugie weganskie okresy., Twoje przepisy sa nie zastapione, a zdjecia magiczne. Uwielbiam fasolke po bretonsku w kazdej wersji. Dziekuje