Rzadko przerabiam typowo mięsne potrawy regionalne. Nie wiem, jak smakują w oryginale, bo ich nigdy nie próbowałem, ale staram się trochę czarować. Zawsze po opublikowaniu takiego przepisu, czekam na komentarze od tych, którzy jedli taką potrawę w wersji niewegańskiej. Na pytanie, po co takie dania robię, zawsze odpowiadam, BO TAK MI SIĘ CHCE. Nie dyskutuje, bo uważam, że życie jest zbyt krótkie, by toczyć jałowe dyskusje o takich pierdoletach. Dziś dobór składników i przypraw, pozwala na tworzenie potraw, które smakiem przypominają te mięsne i rybne. Jedni je lubią, inni nie. Nie mnie oceniać, bo to indywidualna sprawa. Przejdźmy zatem do dzisiejszego przepisu.
Zupa klopsowa, czasami zwana kwaśną zupą klopsową, to potrawa dawnych Prus. Dziś spotkacie ją na Warmii i Mazurach, Pomorzu (szczególnie na Kaszubach i Żuławach) oraz Kujawach. Dawniej gotowane klopsy z mięsa wrzucano do wywaru warzywnego lub z cebuli, liści laurowych, ziela angielskiego i gotowano. Na koniec zaciągano śmietaną wymieszaną z mąką oraz octem lub sokiem z cytryny. Osobno podawano gotowane ziemniaki. Czasami zupą zalewano ziemniaki w talerzu, a jeszcze kiedy indziej, osobno ugotowane ziemniaki dodawano do garnka z zupą. Wszystko zależało od gospodyni, ale również od regionu. Podobnie podawano klopsy królewieckie, tylko nie pływały one w zupie, a w gęstym śmietanowym sosie z dodatkiem również kaparów.
Wersję wegańską zrobiłem z granulatu sojowego. Napęczniały i zmiksowany z przyprawami oraz cebulą i tartą bułką. Masę następnie podsmażamy i po ostudzeniu formujemy klopsy. Nie smażymy ich, ani nie gotujemy, bo się rozpadną. Kładziemy je na talerz i zalewamy zupą. Reasumując. Potrawa wyszła bardzo smaczna i pożywna. Szczególnie gdy klopsy ułożymy na tłuczonych ziemniakach i dopiero zalejemy zupą.
SKŁADNIKI:
– 150 g granulatu sojowego (użyłem czeskiego)
– 2 duża cebule
– 3 średnie marchewki
– 1 korzeń pietruszki
– ½ małej bulwy selera
– 3 liście laurowe
– 6 ziaren ziela angielskiego
– pieprz i sól do smaku
– 3 łyżki oleju rzepakowego lub słonecznikowego
– 3 łyżki bułki tartej
– ½ łyżeczki słodkiej papryki
– ½ łyżeczki suszonego tymianku
– 1 łyżka suszonego majeranku
– 2 ząbki czosnku
– 1 łyżka octu jabłkowego
– 4 łyżki roślinnej śmietanki (użyłem 18% PLANTONA)
– mały pęczek koperku
WYKONANIE:
– granulat zalać wrzątkiem w ilości przykrywającej go. Wymieszać i odstawić do wystygnięcia. Dokładnie zmiksować blenderem
– 1 cebulę pokroić w drobną kostkę i zeszklić na 1 łyżce oleju. dodać do granulatu wraz z sporą ilością pieprzu, majerankiem, tymiankiem, papryką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, tartą bułką i solą do smaku. Dokładnie wymieszać
– masę smażyć na 2 łyżkach oleju przez kilka minut, często mieszając. Odstawić do wystudzenia
– formować z masy klopsy. Jeśli jest zbyt sucha, dodać trochę zimnej wody
– do garnka włożyć ziele angielskie, liście laurowe, cebulę pokrojoną w piórka, marchewkę, selera i pietruszkę pokrojone w małą kostkę. Dodajemy sporą szczyptę soli. Wlewamy 1 litr wody. Gotujemy na małym ogniu przez pół godziny
– pod koniec gotowania dodajemy koperek, ocet i śmietankę. Zagotowujemy i doprawiamy solą i pieprzem do smaku
– gotujemy ziemniaki w osolonej wodzie. Odcedzamy i ubijamy tłuczkiem. Nakładamy na talerz, na wierzch klopy i zalewamy zupą
Tak. Bardzo często ziemniaki krojono w kostkę i były w zupie
Pochodzę z okolic Grudziądza. Doskonale znam i pamiętam smak zupy klopsowej robionej przez mamę. Zdjęcia przygotowanej przez Ciebie zupy dokładnie to oddają – jasna zupa, z dużą ilością koperku, warzyw i wcześniej podsmażonych klopsów. Jeśli dobrze pamiętam w wersji mojej mamy ziemniaczki, jak to w zupie, były krojone na mniejsze kawałki i gotowały się do miękkości.