Jak pisałem wczoraj, kuchnia regionalna to nie tylko potrawy. Dziś kolejny napój. Tym razem z Lubelszczyzny. Pełen smaku, aromatu, koloru. Banalnie prosty w wykonaniu. Idealny na panujące upały, bo doskonale gasi pragnienie. Przedstawiam napój żniwny i wyjaśniam skąd pochodzi i skąd jego nazwa.
Napój żniwny to napitek, którego receptura ma kilkadziesiąt lat. Znany jest w gminie Perkowice na Lubelszczyźnie. Przygotowywany jest przy okazji prac w polu. Ma gasić pragnienie, podczas ciężkich robót. Wykonywany najczęściej w okresie wiosny i lata, kiedy dostępne są składniki na jego wykonanie. A z czego się składa? Z wywaru z rabarbaru, mięty i miodu. Wszystkie składniki napoju, wasze były dostępne z przydomowych ogrodów i pól. Przygotowywano dużą ilość, wlewano do metalowych baniek. Następnie bańkę zanurzano w studniach. Zimna woda chłodziła napój. Zimny, miał działanie orzeźwiające i wzmacniające. Podawany również na wszelkie uroczystości rodzinne. Szczególnie letnie obiady. Sposób przygotowania jest prosty. W jednym garnku gotuje się rabarbar. W drugim robi się napar z mięty. Następnie łączy się obie ciecze i dosładza miodem. Zamiast miodu, możecie użyć innego słodziwa. Kompot jest tak wspaniały w smaku, że zdobywa wiele nagród na Festiwalach Smaku
SKŁADNIKI:
– 3 gałązki mięty (najlepsza będzie pieprzowa)
– 2 łodygi rabarbaru
– 2 litry wody
– coś do posłodzenia
WYKONANIE:
– rabarbar pokroić w sporą kostkę. Włożyć do garnka, dodać 1 litr wody i zagotować. Gotować, aż rabarbar będzie miękki. Przecedzić przez sitko. Odstawić płyn
– mięte włożyć do garnka, zalać 1 litrem wrzątku, przykryć i odstawić na pół godziny. Wyjąć mięte
– połączyć oba płyny. Dosłodzić do smaku (nie potrzeba wiele, bo napój jest idealny w smaku)
– wstawić do lodówki do dobrego schłodzenia
Smaki mojego dzieciństwa.. Rozmarzyłem się Pędzę na bazarek kupić rabarbar i robię. Cudowny napój na upały – bardzo orzeźwiający.
Ojej, jakie pyszności! Nawet nie wiedziałam, że istnieje taki napój, ale koniecznie muszę wypróbować – akurat mam rabarbar, jeszcze tylko mięta i możemy działać. A tym ostatnim zdjęciem narobiłeś mi smaka na ziemniaczki z kefirem, mniam… też sobie zrobię 😀