Kuchnia wegańska potrafi naśladować wiele smaków. Jednym z nich jest smak ryb. Oczywiście nie uzyskamy identycznego, ale bardzo podobny.
Każdy z nas chyba zna płaty glonów do sushi. Nori są dostępne bez większego problemu w każdym osiedlowym sklepie. Z racji mojej niechęci do sushi nawet w wydaniu wegańskim, ta forma glonów nie jest mile widziana w moim domu.
Jakiś czas temu, przy okazji nabywania przeróżności do swoich kulinarnych eksperymentów, zauważyłem w sklepie Evergreen nori w postaci małych płatków. Świetna alternatywa arkuszy. Zakupiłem jeden worek na próbę. Zrobiłem z ich udziałem pastę „rybną”, która jest również na blogu. Udało mi się oszukać kilka osób, wmawiając, że to pasta tuńczykowa
Nori mają lekko rybny a w zasadzie taki morski smak. Spokojnie można je dodawać do wielu dań by otrzymać oceaniczny powiew w kuchni.
Sos „rybny” powstał na potrzebę mojego pokazu kulinarnego. Pokaz organizowany wraz ze Stowarzyszeniem Empatia, to smaki morskie w kuchni wegańskiej. Tym sosem można zamarynować tofu, które później lekko obsmażone smakuje rybnie.
Jeżeli do sosu dodamy wędzonej papryki w proszku, otrzymamy smak podobny do wędzonych ryb.
Zastosowań jest wiele i tylko od nas zależy co z tym sosem zrobimy.
SKŁADNIKI:
Podaję ilość składników na pół litra sosu
– 5 łyżek nori w płatkach (lub 3 standardowe arkusze pocięte na kawałki)
– 2 szklanki wrzącej wody
– 4 łyżki sosu sojowego (ja zastosowałem Tamari)
– łyżeczka czosnku w proszku
– pół łyżeczki chili w płatkach
– łyżeczka wędzonej papryki w proszku (jeśli chcemy sos w wersji wędzonej)
WYKONANIE:
– do naczynia wsypać nori, czosnek i chili
– całość zalać wrzącą wodą i dokładnie wymieszać
– odstawić na pół godziny
– dodać sos sojowy i ewentualnie paprykę wędzoną. Wymieszać i odstawić do wystudzenia
– całość wstawić do lodówki na kilka godzin
– odcedzić glony od płynu (wycisnąć nadmiar płynu)
– sos przechowywać w lodówce
Do sushi nie mam przekonania, ale dziś koleżanka się odgrażała, że mnie przekona
Fenomen mojego życia – przez długie lata nie znosiłam ryb i jadalam je okazjonalnie z przymusu, a po przejściu na weganizm był to smak, którego najchętniej poszukiwałam. Chętnie wpadłabym na to Twoje gotowanie, ale niestety – nie jestem z Wawy, a wolnego w pracy nie dostanę. Sushi lubiłam w wersji "prawdziwej", wegańskiej jeszcze nie próbowałam i nie czuję się przekonana, że to danie można wiarygodnie zweganizować. Powyższy sos kiedyś robiłam, ale bez dodatku papryki i bodajże czosnku. Wyszedł ciekawy.