Blok czekoladowy, bajaderki, sokoły, wyroby czekoladopodobne i krem sułtański. To relikty czasów PRL i mojego dzieciństwa. Czytelnicy 40+ wiedzą, w czym rzecz i pewnie pamiętają te wszechobecne cuda
Kem sułtański i na myśl przychodzi kilka sytuacji. Po pierwsze rodzinne spacery w Łazienkach Królewskich zakończone zawsze konsumpcją deseru. Wielki puchar wypełniony dwukolorowym kremem, rodzynki, rurki i pokruszone bezy. Tego nie dało się zjeść dużo. To był ulep do granic możliwości. Druga sytuacja to film „Dziewczyny do wzięcia” Janusza Kondratiuka. Scena z kremem przeszła do klasyki filmu
https://www.youtube.com/watch?v=I3nG5sByXm8
Deser łatwo zweganizować. Wystarczy śmietanę 36% zamienić na mleko kokosowe o zawartości tłuszczu powyżej 17%. Idealny krem musi być z dodatkiem wanilii i namoczonych w rumie rodzynek. Jeśli macie wegańskie bezy to też koniecznie je dodajcie. Ciekawy jestem ile będziecie mogli zjeść. Ja po jednym pucharku (tu wychodzą 2), padłem
SKŁADNIKI:
– 1 puszka mleka kokosowego 400 g (zawartość kokosa powyżej 80% i tłuszczu 17%), wstawiona na 1 dzień do lodówki
– ½ szklanki rodzynek
– 3 łyżki białego rumu
– 2 łyżki nierafinowanego cukru pudru
– 1 łyżka kakao
– 1 laska wanilii
WYKONANIE:
– rodzynki zalać rumem i odstawić na godzinę. Odlać nadmiar alkoholu
– z puszki wyjąć tylko biały, stały krem (wodę wylać). Ubić na sztywno trzepaczką. Dodać cukier, wanilię i dokładnie wymieszać. Podzielić na 2 równe części
– do jednej dodać kakao i dokładnie wymieszać
– do pucharka włożyć krem z kakao, wyłożyć połowę rodzynek. Wyłożyć biały krem i resztę rodzynek