Po krótkiej przerwie, powracam do kuchni regionalnej. Powrót będzie dla mnie wyjątkowy, bo będzie do czasów mojego dzieciństwa i regionu, z którego pochodzę. Mało, kto wie, że na południe od Mostu Poniatowskiego w Warszawie, po obu stronach Wisły, istniał mikroregion, który określano Urzeczem. Jego granice sięgały od północy: Mokotowa, Pragi Południe, Wilanowa, Wawra, a od południa powiatami: otwockim, piaseczyńskim i garwolińskim. To w tej części leży mój rodzinny Konstancin – Jeziorna. Czy wyróżniał się ten region? Przede wszystkim, tryb życia jego mieszkańców, warunkowała Wisła i jej dopływy. Otaczająca przyroda dawała mieszkańcom pokarm, materiały budowlane, schronienie, nadawała rytm dnia i całego roku. Pojawienie się na tych ziemiach, osadników olenderskich w XVII wieku, przyczyniło się do rozwoju tego regionu. Pierwsze doniesienia o Urzeczu, pochodzą z 1737 roku. Dowiadujemy się o nim z dokumentów znalezionych w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Regionalnym strojem, jest strój wilanowski łurzycki. O Urzeczu można by długo pisać, ale dziś skupimy się na potrawie z tego regionu. Potrawie, którą gotowała moja babcia. Potrawie, która dostała na tegorocznym Naszym Kulinarnym Dziedzictwie – Smaki Regionów w Poznaniu, najwyższe odznaczenie, czyli Perłę. Potrawę, którą określić można tylko – NAJ. Najtańsza, najlepsza, najprostsza. Przedstawiam Wam urzeczańską sytochę.
Czym jest sytocha? To kartoflanka inaczej. Składa się z tartych ziemniaków, wody, przypraw i dodatków. Zastanawiacie się pewnie, czy cos takiego może w ogóle smakować? Uwierzcie mi na słowo, albo sami zróbcie. Smakuje wyjątkowo. Zasada jest taka, że na 1 kg ziemniaków, używa się 1 litra wody. Przyprawy to sól i pieprz. Dodatki zależą od gospodyni. Skwarki boczku, posiekany szczypiorek, koperek, smażona cebulka, twaróg czy podsmażone grzyby. Uzupełniają one smak sytochy i nadają jej charakteru. Sytocha popadła w zapomnienie i była znana, tylko niewielkiemu gronu. Dziś powraca i zdobywa nagrody. Za przepis możemy podziękować Pani Grażynie Leśniak z Gassów i Paniom z zespołu Łurzycanki w Czernidłach. Powracam smakiem do czasów dzieciństwa i jest to smak wyjątkowy
SKŁADNIKI:
– 1 kg ziemniaków
– 1 litr wody do gotowania
– sól i pieprz do smaku
– posiekany szczypiorek, koperek, duszona cebulka lub grzyby
WYKONANIE:
– przelicznik przygotowania zupy jest taki, że na 1 kg ziemniaków, stosuje się 1 litr gotowanej wody
– ziemniaki obieramy i ścieramy na drobnych oczkach
– ustawiamy garnek, a na nim gęste sito lub durszlak wyłożony gazą
– wkładamy ziemniaki i porcjami przelewamy wodę. Musimy wypłukać z ziemniaków skrobię. W przeciwnym razie, potrawa będzie się przypalała podczas gotowania. Odciskamy wodę z ziemniaków
– wodę z przemycia odstawiamy na czas gotowania ziemniaków
– w garnku gotujemy 1 litr wody i dodajemy odciśnięte ziemniaki oraz sporą szczyptę soli
– gotujemy około 25 minut, mieszając od czasu do czasu
– z garnka po przemyciu ziemniaków, odlewamy wodę i pozostawiamy skrobię. Dodajemy trochę wody i dokładnie mieszamy
– zawartość przelewamy do garnka z ziemniakami. Zagotowujemy. Ciągle mieszamy
– sytocha jest dość gęsta. Ja swoją trochę rozcieńczyłem wodą. Doprawić do smaku solą i pieprzem
– wlewamy do talerza, układamy cebulkę (moja była z dodatkiem wędzonej papryki) i posypujemy posiekanym szczypiorkiem lub koperkiem
Dziękuje
Czy tylko mi się kojarzy to danie z jesienią? Taka pora jest idealna na zupy i kremy. Na pewno skorzystam z tego przepisu. Jest świetny. Dzisiaj robiłam https://najlepszewkuchni.pl/przepis/gnocchi-ze-szpinakiem-i-suszonymi-pomidorami-3901.html to dnie również kojarzy mi się z jesienią. Swoja drogą bardzo dobre polecam.
Zdecydowanie skrobiowe. Klasa B lub BC
Jaki rodzaj ziemniaków będzie najlepszy do tej zupy?
Rewelacja! Uwielbiam takie zupy – ogólna baza, prosta, tania i sprawdzona, i szerokie pole do popisu jeśli chodzi o dodatki 😉
Pozdrawiam
Konstancin pozdrawia i życzy smacznego!
ruszamy do testów
PS. a może jakiś przepis z grzybami z lasu chojnowskiego?
zupa zjawisko
Napisanie książki, to ogrom pracy i czasu. Ja go mam zdecydowanie mniej niż przy pisaniu książki pierwszej. Dziękuje za miłe słowa
wyglada jak ksiezniczka kartoflanek, mam wszystko, wiec jutro lub pojutrze robie. Juz mi slinka leci. Wielka szkoda, ze nie chce pan napisac nastepnej ksiazki. A i tak nie tylko same przepisy sa pyszne, ale cale ingo o pochodzeniu jak najkepsza ksiazka. ogromne dzieki za to.
Wielkie mniam , uwielbiam ziemniaki pod kazda postacią. Zwykle gotowałam sobie poczciwą kartoflankę, ale sprobuję jak ta zupa , mogłąby smakować.