Jeszcze kilka lat temu o czosnku niedźwiedzim mało wiedziano. Znany pod nazwami cebuli czarownic lub czosnku cygańskiego. A skąd nazwa niedźwiedzi? Otóż to właśnie nim, miśki posilają się po śnie zimowym. Zdecydowanie powszechny w ziołolecznictwie. Posiada wszystkie składniki, co tradycyjny czosnek. Przewyższa go jedna zawartością związków tiolowych. Różnica? Jadalne są liście a nie bulwa. Jadalne do czasu kwitnienia. Później nie ma sensu jeść, bo wszystkie składniki wędrują w małą bulwę i kwiaty.
Wspomaga układ sercowo – naczyniowy, immunologiczny. Działa przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo i przeciwgrzybiczo oraz przeciwnowotworowo. W Polsce jest pod częściową ochroną. Oznacza to, że nie wolno go zbierać w lasach. Spokojnie można hodować w ogródkach.
Jak zastosować kulinarnie? Na blogu jest już kilka propozycji. W Rosji i Rumunii popularne są kiszone liście i zupy. W Niemczech marynowany w oliwie. Ja najlepiej lubię w różnych pastach. Piękne zielone i bardzo aromatyczne. Minus czosnku? Zdecydowanie za krótko w użytku.
SKŁADNIKI:
– 2 kostki naturalnego tofu po 180 g
– 1 spory ogórek kiszony
– 10 łyżek soku z kiszonych ogórków
– sok z cytryny, sól i pieprz do smaku
– 20 listków czosnku niedźwiedziego
– 2 rzodkiewki
– 2 dymki
– 1 łyżeczka chlorelli (użyłem TEJ)
– 2 gałązki koperku
WYKONANIE:
– tofu zmiksować na gładko z sokiem z ogórków i czosnkiem
– ogórek i rzodkiewkę pokroić w mała kostkę, koperek i dymkę drobno posiekać. Wymieszać z pastą. Dodać pozostałe składniki. Doprawić do smaku solą, pieprzem i sokiem z cytryny