PASTA „TUŃCZYKOWA” :-)
weganon 9 maja 2015

W sklepie, który często odwiedzam (EVERGREEN), szerokim łukiem omijam półki ze składnikami kuchni chińskiej czy japońskiej. Nigdy nie przepadałem za tymi smakami (dziwny zestaw przypraw i składników). Ostatnio mój wzrok przykuły zielone płatki. W pierwszej chwili myślałem, że to jakaś odmiana spiruliny. Ale nie, to były glony nori, które znam tylko z form w postaci arkuszy wykorzystywane głównie do sushi. Nie wiem po co ale kupiłem te zielone płatki. Po otworzeniu torebki poczułem zapach morza. Słyszałem, że nori mają zapach i smak rybny. Ja go za bardzo nie wyczułem. Postanowiłem zrobić pastę na bazie fasoli, wegańskiego majonezu, wędzonej papryki i płatków drożdżowych z dodatkiem nori. Pastę odstawiłem na trochę do lodówki. Spróbowałem i możecie wierzyć lub nie ale ten smak jest bliski paście rybnej a dokładnie tuńczykowej.
Po przejściu na weganizm, najmniej brakowało mi zapachu i smaku ryb, bo nigdy za nimi nie przepadałem. Ta pasta od dziś stanie się moim faworytem wśród smarowideł do pieczywa :-)
Do pasty dodałem groszku konserwowego i skórkę z cytryny by smak był bardziej wielowymiarowy.

SKŁADNIKI:


– 1 szklanka ugotowanej białej fasoli
– 1 szklanka ugotowanej czerwonej fasoli
– 1 łyżeczka płatków drożdżowych nieaktywnych
– pół łyżeczki papryki wędzonej
– 2 łyżki nori w płatkach
– 1 solidna łyżka majonezu wegańskiego (na blogu jest kilka przepisów na majonezy)
– 2 łyżeczki musztardy
– sól i pieprz do smaku
– 2 łyżki groszku konserwowego
– skórka z połowy cytryny


WYKONANIE:


– nori zlać kilkoma łyżkami wody, zamieszać i odstawić do napęcznienia na 5 minut
– wszystkie składniki prócz soli, pieprzu i groszku dokładnie zmiksować
– dodać sól, pieprz i groszek. Dokładnie wymieszać
– odstawić pastę do lodówki na godzinę
– pasta świetnie smakuje ze świeżym pieczywem a na wierzchu korniszony lub świeża bazylia :-)

 

6 Komentarze

  1. Ja dodaję trochę przecieru pomidorowego, papryczki chilli , czubrycy , czosnku niedźwiedziego.

  2. Pasta jest przepyszna :)
    Nie trzymałam się proporcji, nie miałam też groszku, zamiast skórki z cytryny dodałam trochę soku. Mimo wszystko, mmmmm, poezja :)

Twój komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany Required fields are marked *